Dolina blockchainowa w Polsce? Potrzeb zgody Morawieckiego

1083

Polska ma szansę znaleźć się w czołówce państw rozwijających blockchain – twierdzi Bogdan Szafrański, członek rady nadzorczej Polskiego Funduszu Rozwoju. Z kolei prof. Krzysztof Piech, ekonomista z uczelni Łazarskiego, uważa, że szturmem zdobywająca rynek technologia jest ważniejsza od inwestycji w samochody elektroniczne, a w Polsce mogłaby powstać dolina blockchainowa. Jest tylko jeden warunek: potrzeba zgody premiera.

Technologia blockchain największy rozgłos zyskała za sprawą kryptowalut. Bez niej ich istnienie byłoby niemożliwe, jednak jej zastosowanie nie kończy się na cyfrowych środkach płatniczych. Zdaniem ekspertów to zaledwie wierzchołek góry lodowej. – Mówiąc o systemie blockchain, powinniśmy myśleć przede wszystkim o kontraktach. Obecnie jeśli chcemy zawrzeć kontrakt potrzebujemy rządu i prawników. Rządu, który skontroluje, czy jesteśmy uczciwi oraz prawników, którzy sprawdzą, czy dokumenty są w porządku. Jeśli ktoś złamie kontrakt, rząd upewni się, że zostanie pociągnięty do odpowiedzialności – tłumaczy Kamran Khan, prezes zarządu Partner of Infra-Tech Capital, który w latach 2013-2016 z nominacji Baracka Obamy pełnił funkcję wiceprezydenta MCC (ranga asystenta sekretarza rządu USA). Jego zdaniem blockchain wraz z inteligentnymi kontraktami eliminuje potrzebę korzystania z pośredników, takich jak prawnicy czy organa państwowe. – Dochodzimy do porozumienia, które nie jest tylko świstkiem papieru, ale obowiązującą, w pełni zautomatyzowaną umową – dodaje Khan podczas konferencji Blockchain Connect Warsaw 2018.

To, jak wielki potencjał posiadają rozproszone rejestry dostrzega również prof. Krzysztof Piech, który przekonuje, że Polska powinna nie tylko otworzyć się na inwestorów angażujących swój kapitał w rozwój projektów opartych o tę technologię, lecz również stworzyć dla nich przyjazną przestrzeń na wzór doliny krzemowej. – To jest kapitał, plus technologia, plus know-how. Jeśli nasz kraj by się otworzył na tego typu nowych inwestorów, to na prawdę można byłoby taką nową dolinę blockchain’ową zrobić. Jeśli szwajcarzy mogli zrobić dolinę kryptowalutą, my możemy zrobić coś bardziej zaawansowanego, ale to wymaga decyzji premiera – mówi ekonomista z uczelni Łazarskiego i dodaje, że Państwo powinno angażować się nie tylko w samochody elektryczne, lecz również, jeśli nie przede wszystkim, we wsparcie rozwiązań wykorzystujących rozproszone rejestry. W podobnym duchu wypowiedział się również Bogdan Szafrański, członek rady nadzorczej Polskiego Funduszu Rozwoju. Jego zdaniem oparte o blockchain źródła finansowania inwestycji, również tych w infrastrukturę, mogą za kilka lat zdominować rynek i należy je bacznie obserwować. – Polska ma szansę znaleźć się w czołówce państw rozwijających tę technologię – dodaje Szafrański.

Według Krzysztofa Gagackiego z IOVO.io, polskiego startupu dedykowanego decentralizacji i demokratyzacji dostępu do danych osobistych oraz powstających na ich bazie wyników scoringowych, jest o co walczyć, bo rynek takich rozwiązań rozwija się w błyskawicznym tempie. Potwierdza to raport firmy analitycznej MarketsandMarkets, z którego wynika, że już w 2017 r. osiągnął on wartość 415.5 mln dolarów, a przez następne pięć lat jego wzrost szacuje się na 79.6 proc. rdr. Jeśli prognozy analityków się spełnią, to w roku 2022 rynek blockchain wart będzie już 7,683.7 mld dolarów. — Blockchain zmieni świat tak samo, jak zmienił go internet. Jest to technologia, która sprowadza nas do w pełni scentralizowanego rejestru danych, w związku z czym nie będziemy mieli w przyszłości żadnych pośredników i wszystko będzie transparentne — twierdzi Gagacki.

Blockchain to tzw. rozproszony rejestr. W dużym uproszczeniu coś raz w nim zakodowane pozostaje na wieczność, a tego zapisu nie da się usunąć ani go sfałszować. Wszystko dzięki temu, że technologia zapisuje te same informacje u wszystkich uczestników systemu. Dodatkowo każda zmiana zatwierdzana jest według określonych reguł, które muszą zgadzać się z kodem innych rejestrów. Nie można więc podrobić informacji, włamując się tylko do jednego z elementów systemu. Dzięki temu można je błyskawicznie odtworzyć. Taki sposób zapisywania danych jest najwyższym gwarantem bezpieczeństwa — Świętym Graalem firm z wielu sektorów.

Dynamiczny rozwój tej technologii nie oznacza wcale, że nie spotka się on ze sporym sprzeciwem. – Za każdym razem, kiedy pojawia się ruch, który ma na celu usprawnienie przejrzystości lub demokratyzację działań, mamy do czynienia z próbą siły. Innowatorzy korzystać będą z tej technologii, a sam rynek ukarze firmy, które nie będą chciały być transparentne, tak że w końcu i one się zmienią – stwierdził Daniel Jeffries, ekspert i wizjoner, podczas konferencji Blockchain Connect Warsaw 2018.

Do grona firm sprzeciwiających się przejrzystości z pewnością nie należy EY, światowy lider w zakresie audytu, doradztwa podatkowego, doradztwa biznesowego oraz doradztwa transakcyjnego, który już dziś prowadzi szereg inicjatyw skierowanych do środowiska firm technologicznych, takich jak program EYnovation czy Startberry, będąc partnerem w dyskusji o zastosowaniu technologii blockchain w biznesie oraz nowych metodach pozyskiwania środków finansowych poprzez transakcje ICO. – Ostatnie dwie dekady to czas rewolucyjnych zmian w sposobie prowadzenia biznesu, wywołanych nowymi technologiami cyfrowymi, komunikacyjnymi i powszechną mobilnością. Internet i telefonia komórkowa na zawsze zmieniły sposób, w jaki się komunikujemy. Jednak wraz z rozwojem internetu pojawiły się nowe zagrożenia. Blockchain jest technologią, która może przywrócić zaufanie niezbędne do bezpiecznego prowadzenia biznesu – mówi Tomasz Kibil, Associate Partner, EMEIA Advisory Center IoT Strategy Leader, EY. Doskonale widać to na przykładzie produkcji przemysłowej i logistyki, gdzie rozwiązania oparte o rozproszone rejestry są już testowane i wdrażane. — Transparentność i identyfikacja w łańcuchu dostaw produkcji odgrywają w logistyce istotną rolę. Zdecentralizowane rejestry mogą je znacząco poprawić. Są odporne na próby oszustwa i umożliwiają lepszą kontrolę dostępu. Za ich pośrednictwem można gromadzić kluczowe dane o pochodzeniu każdego pojedynczego składnika wykorzystanego w procesie produkcyjnym — tłumaczy Krzysztof Gagacki z IOVO.io.
Technologia blockchain największy rozgłos zyskała za sprawą kryptowalut. Bez niej ich istnienie byłoby niemożliwe, jednak jej zastosowanie nie kończy się na cyfrowych środkach płatniczych. Zdaniem ekspertów to zaledwie wierzchołek góry lodowej. – Mówiąc o systemie blockchain, powinniśmy myśleć przede wszystkim o kontraktach. Obecnie jeśli chcemy zawrzeć kontrakt potrzebujemy rządu i prawników. Rządu, który skontroluje, czy jesteśmy uczciwi oraz prawników, którzy sprawdzą, czy dokumenty są w porządku. Jeśli ktoś złamie kontrakt, rząd upewni się, że zostanie pociągnięty do odpowiedzialności – tłumaczy Kamran Khan, prezes zarządu Partner of Infra-Tech Capital, który w latach 2013-2016 z nominacji Baracka Obamy pełnił funkcję wiceprezydenta MCC (ranga asystenta sekretarza rządu USA). Jego zdaniem blockchain wraz z inteligentnymi kontraktami eliminuje potrzebę korzystania z pośredników, takich jak prawnicy czy organa państwowe. – Dochodzimy do porozumienia, które nie jest tylko świstkiem papieru, ale obowiązującą, w pełni zautomatyzowaną umową – dodaje Khan podczas konferencji Blockchain Connect Warsaw 2018.

To,
jak wielki potencjał posiadają rozproszone rejestry dostrzega również prof. Krzysztof Piech, który przekonuje, że Polska powinna nie tylko otworzyć się na inwestorów angażujących swój kapitał w rozwój projektów opartych o tę technologię, lecz również stworzyć dla nich przyjazną przestrzeń na wzór doliny krzemowej. – To jest kapitał, plus technologia, plus know-how. Jeśli nasz kraj by się otworzył na tego typu nowych inwestorów, to na prawdę można byłoby taką nową dolinę blockchain’ową zrobić. Jeśli szwajcarzy mogli zrobić dolinę kryptowalutą, my możemy zrobić coś bardziej zaawansowanego, ale to wymaga decyzji premiera – mówi ekonomista z uczelni Łazarskiego i dodaje, że Państwo powinno angażować się nie tylko w samochody elektryczne, lecz również, jeśli nie przede wszystkim, we wsparcie rozwiązań wykorzystujących rozproszone rejestry. W podobnym duchu wypowiedział się również Bogdan Szafrański, członek rady nadzorczej Polskiego Funduszu Rozwoju. Jego zdaniem oparte o blockchain źródła finansowania inwestycji, również tych w infrastrukturę, mogą za kilka lat zdominować rynek i należy je bacznie obserwować. – Polska ma szansę znaleźć się w czołówce państw rozwijających tę technologię – dodaje Szafrański.

Według Krzysztofa Gagackiego z IOVO.io, polskiego startupu dedykowanego decentralizacji i demokratyzacji dostępu do danych osobistych oraz powstających na ich bazie wyników scoringowych, jest o co walczyć, bo rynek takich rozwiązań rozwija się w błyskawicznym tempie. Potwierdza to raport firmy analitycznej MarketsandMarkets, z którego wynika, że już w 2017 r. osiągnął on wartość 415.5 mln dolarów, a przez następne pięć lat jego wzrost szacuje się na 79.6 proc. rdr. Jeśli prognozy analityków się spełnią, to w roku 2022 rynek blockchain wart będzie już 7,683.7 mld dolarów. — Blockchain zmieni świat tak samo, jak zmienił go internet. Jest to technologia, która sprowadza nas do w pełni scentralizowanego rejestru danych, w związku z czym nie będziemy mieli w przyszłości żadnych pośredników i wszystko będzie transparentne — twierdzi Gagacki.

Blockchain to tzw. rozproszony rejestr. W dużym uproszczeniu coś raz w nim zakodowane pozostaje na wieczność, a tego zapisu nie da się usunąć ani go sfałszować. Wszystko dzięki temu, że technologia zapisuje te same informacje u wszystkich uczestników systemu. Dodatkowo każda zmiana zatwierdzana jest według określonych reguł, które muszą zgadzać się z kodem innych rejestrów. Nie można więc podrobić informacji, włamując się tylko do jednego z elementów systemu. Dzięki temu można je błyskawicznie odtworzyć. Taki sposób zapisywania danych jest najwyższym gwarantem bezpieczeństwa — Świętym Graalem firm z wielu sektorów.

Dynamiczny rozwój tej technologii nie oznacza wcale, że nie spotka się on ze sporym sprzeciwem. – Za każdym razem, kiedy pojawia się ruch, który ma na celu usprawnienie przejrzystości lub demokratyzację działań, mamy do czynienia z próbą siły. Innowatorzy korzystać będą z tej technologii, a sam rynek ukarze firmy, które nie będą chciały być transparentne, tak że w końcu i one się zmienią – stwierdził Daniel Jeffries, ekspert i wizjoner, podczas konferencji Blockchain Connect Warsaw 2018.

Do grona firm sprzeciwiających się przejrzystości z pewnością nie należy EY, światowy lider w zakresie audytu, doradztwa podatkowego, doradztwa biznesowego oraz doradztwa transakcyjnego, który już dziś prowadzi szereg inicjatyw skierowanych do środowiska firm technologicznych, takich jak program EYnovation czy Startberry, będąc partnerem w dyskusji o zastosowaniu technologii blockchain w biznesie oraz nowych metodach pozyskiwania środków finansowych poprzez transakcje ICO. – Ostatnie dwie dekady to czas rewolucyjnych zmian w sposobie prowadzenia biznesu, wywołanych nowymi technologiami cyfrowymi, komunikacyjnymi i powszechną mobilnością. Internet i telefonia komórkowa na zawsze zmieniły sposób, w jaki się komunikujemy. Jednak wraz z rozwojem internetu pojawiły się nowe zagrożenia. Blockchain jest technologią, która może przywrócić zaufanie niezbędne do bezpiecznego prowadzenia biznesu – mówi Tomasz Kibil, Associate Partner, EMEIA Advisory Center IoT Strategy Leader, EY. Doskonale widać to na przykładzie produkcji przemysłowej i logistyki, gdzie rozwiązania oparte o rozproszone rejestry są już testowane i wdrażane. — Transparentność i identyfikacja w łańcuchu dostaw produkcji odgrywają w logistyce istotną rolę. Zdecentralizowane rejestry mogą je znacząco poprawić. Są odporne na próby oszustwa i umożliwiają lepszą kontrolę dostępu. Za ich pośrednictwem można gromadzić kluczowe dane o pochodzeniu każdego pojedynczego składnika wykorzystanego w procesie produkcyjnym — tłumaczy Krzysztof Gagacki z IOVO.io.

Źródło: Blockchain Concept

Zdjęcia: PixaBay